MACIEJ 'RISKY’ KOPEĆ

/WINYL MARKET/

Winyle to prawdziwa 
magia!

Winyl. Nośnik fizyczny, namacalny jak książka. Mogę go wziąć do ręki i z nim obcować, podziwiać wspaniały design i cieszyć się jego głębokim brzmieniem. Kocham też wspomnienia, które niosą ze sobą płyty, np. gdzie dany album kupiłem, czy od kogo dostałem. To przedmiot niemalże z duszą, który ma swoją historię.

Na co dzień prowadzę sklep płytowy Winyl Market w Warszawie i targi pod tą samą nazwą. Od lat kolekcjonuję płyty. Jestem także DJem. Organizuję wszelkiego rodzaju eventy propagujące kulturę winylową w naszym kraju. Jestem także członkiem zarządu Fundacji Poprostu Kultura. Mój zawód wyuczony to fotolaborant.

Moja
kolekcja

Płyty zbieram od ponad 20 lat. Na początku była to niezależna muzyka klubowa, która strasznie mnie fascynowała (detroit / minimal) – z takich wytwórni jak Tresor, Basic Channel – czy hip-hop i trip hop, zwłaszcza ten brytyjski z wytwórni Mo-Wax, Ninja Tune, Go! Beat, Warp czy Jazz Fudge.
Potem pochłonął mnie bez reszty amerykański hip-hop. Moja przygoda z nim trwa do dziś. To na nim głównie dorastałem i on kształtował moje gusta muzyczne. Od kilkunastu lat poszukuję sampli z takich gatunków jak: disco, funk, soul i jazz, na których powstawały moje ulubione rapowe kawałki. W kolekcji mam też sporo library music (muzyka tła, tworzona do programów telewizyjnych i radiowych), polski jazz oraz muzykę rozrywkową. Trzonem mojej kolekcji wciąż jednak pozostaje szeroko pojęta „czarna muzyka”.

Moje
ulubione
gatunki
muzyczne

Pasjonuje mnie głównie jazz, szczególnie jazz-funk, spiritual i fusion, lata 70.
Podobnie z okładkami. Najbardziej lubię stare tłoczenia, twarde, amerykańskie gatefoldy (rozkładane okładki), często opatrzone świetnymi fotografiami czy grafikami. Bardzo doceniam też polskich twórców jak Rosław Szaybo i Stanisław Zagórski czy zdjęcia i okładki Marka Karewicza (zwłaszcza do serii Polish Jazz), które również są znane i doceniane na całym globie.

Pierwszymi płytami w mojej historii były prawdopodobnie wszelkiego rodzaju bajki. Tą, która zrobiła na mnie ogromne wrażenie, którą pamiętam do dziś, był Wielki Czarodziej Oz. W wieku 5 lat słuchałem jej na gramofonie WG700 f Camping frmy Fonica, który miał wbudowane w zestawie, rozkładane głośniki i możliwość zasilania na baterie. Pamiętam, jak ta bajka wpływała na moją wyobraźnię. To były czasy, gdy w telewizji mieliśmy o 19:00 dobranockę, w niedzielę Teleranek, a nie 15 kanałów z bajkami, jak teraz na „kablówce”.

To historia z lat młodzieńczych.
Pierwszą płytą świadomie kupioną ponad 20 lat temu, kiedy byłem już nastolatkiem, był zapewne DJ Shadow – Preemptive Strike na labelu Mo Wax.

MOJE
PIERWSZE
PŁYTY

najważniejsza
płyta

Zdecydowanie jedną z ważniejszych dla mnie płyt jest LP John Coltrane – A Love Supreme.
Długo poszukiwałem tego albumu w ładnym stanie i porządnym tłoczeniu.
No i w końcu udało się kilka lat temu podczas Audio Video Show, u zaprzyjaźnionego sprzedawcy za symboliczne 100 PLN! To Japońskie wydanie z ‘67 roku, jest teraz dość rzadkie, a jego cena zaczyna się od 60 Funtów. Wg. Discogs posiada je aktualnie tylko 67 osób na świecie, a dostępna na sprzedaż jest tylko jedna sztuka w Japonii. Płyta kojarzy mi się z mojej świętej pamięci przyjacielem, który pierwszy mi ją puścił. To dzięki niemu tak pokochałem jazz.

5 moich ulubionych utworów: